Na początek lektura artykułu https://booklips.pl/newsy/biblioteki-bez-ksiazek-coraz-popularniejsze/ .
e-podręczniki
Czy rzeczywiście biblioteki nie powinny gromadzić książek? Napiszę rewolucyjnie – te szkolne już nie. Naprawdę szkoda na to miejsca, skoro większość lektur jest już dostępna on-line, a informacje ze słowników, leksykonów czy encyklopedii łatwiej i szybciej można znaleźć przez Google’a. Podoba mi się rozwiązanie opisywane w artykule, że część księgozbioru pozostawiono, gdyż ktoś bardziej lubi czytać słowo drukowane (tu w odniesieniu do literatury powszechnej) albo pewne książki mają w ocenie nauczycieli dużą wartość edukacyjną. Po drugie o gustach się nie dyskutuje, więc jak ktoś woli e-book, niech ma e-book, ktoś woli papier, niech ma papier.
Przede wszystkim, w formie „e-” powinno udostępniać się podręczniki. Rząd obiecywał, obiecywał… i nic. Pisałem już o tym. Ponownie odniosę się do artykułu – taki e-podręcznik łatwiej aktualizować. Choćby wstawienie daty śmierci poety (mam na myśli akurat poetkę, Wisławę Szymborską – autentyczna sytuacji z lekcji, kiedy kiedy to podręcznik nie nadążał za czasem, gdyż był sprzed 4 lat).
Może się doczekam i takich czasów, że i w mojej bibliotece nie będzie książek… No, oby tylko tej biblioteki nie zamknięto, bo to nie o to chodzi. 🙂