Chyba wszyscy już wiedzą, że Leonardo Di Caprio otrzymał Oskara za główną rolę męską w „Zjawie”. Osobiście jednak bardziej interesowała mnie kategoria film animowany, długometrażowy. I udało się – „W głowie się nie mieści” otrzymało statuetkę.
![]() |
Źródło |
Pięć emocji, które kierują naszym życiem, dbają o to, abyśmy pamiętali o tym, co ważne i odpowiednio reagowali na zastane sytuacje. Co jednak się stanie, kiedy w Centrali kogoś zabraknie? Czy można żyć bez Radości albo Smutku? Czy np. Strach lub Gniew może zastąpić na stanowisku Odrazę? Na te i wiele, wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w filmie.
Niezwykła opowieść
I choć jest to film animowany, adresowany głównie do dzieci, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Dlatego w ciągu tygodnia obejrzałem go trzy razy. A kiedy źle się poczuję, nie mam humoru, chcę jeszcze raz. Podobnie miałem w przypadku „Aut”, ale pod względem tematycznym Emocje wygrywają.
Co w tym jest ciekawego?
Najważniejsze wspomnienia tworzą fundament, od którego biegną połączenia do wysp. Wyspy to z kolei elementy naszej osobowości. Główna bohaterka ma ich kilka: Wyspę Wygłupów, Przyjaźni, Hokeja, Szczerości oraz Rodziny.
Cała akcja „W głowie się nie mieści” polega na tym, iż wspomnienia tworzące fundament, razem z Radością i Smutkiem, opuszczają Centralę. Poszczególne wyspy ulegają zniszczeniu i wpadają w Otchłań Zapomnienia. Trzeba ratować osobowość Riley – 11-latki, w głowie, której jesteśmy.
Oscar jak najbardziej zasłużony.