
1. Baśnie Andersena
Klasyka, klasyki, jednak osobiście dziecku nie czytam Baśni J. Ch. Andersena. Większość z nich kończy się smutno, niektóre wręcz tragicznie, a bohaterowie umierają. Owszem, dziecko powinno być przygotowane na takie sytuacje, jednak do rozmów, choćby na temat śmierci, należy się odpowiednio przygotować. Natomiast czytanie do poduszki kojarzy mi się z przyjemnymi historiami, a nie ze straszną Królową Śniegu, oszukanym (ponieważ naiwnym) Cesarzem czy uwięzionym w klatce słowikiem.
2. Baśnie Braci Grimm
Tu również mamy do czynienia z klasyką gatunku. I tu również nie polecę tego tytułu, jako dobrej historyjki na dobranoc. Baśnie Grimmów są w mojej ocenie bardzo brutalne. W Kopciuszku siostra odcina sobie kawałek pięty, w Czerwonym Kapturku leśniczy (gajowy) rozpruwa wilka, a Jaś i Małgosia? Tu nawet nie skomentuję.
3. Różnego rodzaju baśnie narodowe
Może mnie są znane, jednak ilość dostępnych pozycji w księgarniach nie pozwala ich pominąć w niniejszym zestawieniu. Nie wiem, co jest powodem, ale w większość musi wystąpić ktoś głupi. Jakoś nie mieści mi się w głowie, aby kogokolwiek w taki sposób określać. Po drugie, tak samo jak w przypadku grimmowskich baśni, te narodowe epatują dość dużą dawką przemocy.
4. Carllo Collodi Pinokio
Myślę, że większość czytelników zna przygody kukiełki, która chciała zostać prawdziwym chłopcem. Może jestem przewrażliwiony, ale w Pinokiu ponownie spotkamy się z dużą dawką przemocy. Scena, w której Ogniojad chce spalić Arlekina jest dla mnie bardzo drastyczna. Dla mnie! A co dopiero dla kilkulatka.
Tyle na ten czas. Już dawno chciałem napisać o tych kilku tytułach. Można się ze mną nie zgadzać, jednak uważam, iż swoje racje mam. A może macie jeszcze jakieś tytuły, których zdecydowanie nie polecacie czytać małym dzieciom?
Zdjęcie z pixabay.com