Joseph Delaney : Zemsta Czarownicy (Kroniki Wardstone)

Zemsta czarownicy, autorstwa Josepha Delaney, to mała książeczka (format zbliżony do A6, stron jednak blisko 300), na którą nawet bym nie zwrócił uwagi w lokalnej bibliotece. Tak się jednak złożyło, że trzy tomy stały obok siebie, tworząc swoistą wyrwę. Wielkość książki, a raczej jej małość, ostatecznie sprawiła, że mnie zaintrygowało.

Zapewne, gdyby części nie było więcej, nie poświęciłbym czasu na serię Kroniki Wardstone. Ostatnio czytam tylko to, co ma swoją kontynuację. Po prostu nie lubię się rozstawać z ledwo poznanymi bohaterami.

Ponownie wybrany

Zemstę czarownicy z pewnością można zaliczyć do literatury z kręgu fantasy. Będziemy mieli bowiem do czynienia z fantastycznymi postaciami, stworzeniami oraz sytuacjami.

Główny bohater, a zarazem narrator (tak, tak, narrator pierwszoosobowy, uczestnika świata przedstawionego, który nie zna myśli, odczuć innych bohaterów, nie wie, do czego prowadzi akcja), nazywa się Thomas Ward. Ma 13 lat i jako siódmy syn, siódmego syna, rozpoczyna swój termin u stracharza. Jest wybrany – po pierwsze to, że jest siódmym siódmego; po drugie – dzięki temu widzi rzeczy, które nie są dostępne wszystkim. Dlatego nadaje się na stracharza. Kto to jest z kolei? Nazwałbym go świeckim egzorcystą, chociaż wiem, że takowy twór w rzeczywistym świecie nie istnieje (ci, którzy się takimi nazywają to dla mnie oszuści, ale to tak na marginesie).

Wszystko dzieje się w Hrabstwie, w czasach kiedy kler miał bardzo duży wpływ na społeczeństwo (szczególnie widoczne jest to w drugim tomie, ale o nim innym razem). Na moje wyczucie czasu (a niestety kiepsko z tym u mnie), osadziłbym świat przedstawiony na przełomie XVII i XVIII wieku.

Pozytywnie zaskoczony

Owszem, jestem zaskoczony tą powieścią. Joseph Delaney stworzył ciekawą przestrzeń literacką. Sam pomysł uczynienia z bohatera „wybranego” (patrz wyżej), odstraszył mnie – szukam czegoś nowego pod tym względem. Jednak już to, iż Tom musi się nieźle napracować, zanim będzie w pełni starcharzem, jest dla mnie tym, co mnie zaskoczyło i przekonało, iż książkę przeczytałem. A nie wszystko przychodzi mu łatwo.

Po drugie, co jest w mojej opinii największym atutem Zemsty czarownicy, narracja jest prowadzona w pierwszej osobie (ponownie patrz wyżej). Znamy relację z pierwszej ręki – musimy się zdać tylko na Toma, jego myśli, refleksje. Nikt nam niczego nie dopowie, nie wyjaśni. Zadaniem głównego bohatera, pobierającego nauki, jest spisywanie niemalże wszystkiego. Dzięki takim zapiskom kolejni starcharze zdobywają wiedzę.

Po trzecie – akcja szybko posuwa się do przodu. Jest to dobre posunięcie. Chociaż muszę przyznać, iż finał został nieco spłycony, jednak dopisanie tam czegoś jeszcze sprawiłoby, iż powieść mogłaby się niepotrzebnie wydłużyć.

Zdecydowanie polecam dla osób, które lubią bardziej mroczny typ literatury i nie brzydzą się realistycznymi opisami. Choć osobiście nie lubuję się w tego typie pisarstwie, sięgnąłem po drugi tom. Kroniki Wardstone w całości obejmują 13 tomów, więc przewiduję, iż zabawię z nimi nieco dłużej.

Zdjęcie okładki pochodzi ze strony Wydawnictwa Jaguar. Tego samego, z którego wyszli Zwiadowcy <klik, klik, klik> oraz Drużyna <klik>.